Po przedobiadowym zwiedzaniu Lęborka, zachciało nam się jeszcze już wieczorem jeszcze raz gdzieś się wybrać. Kasperkę nosiło - najwidoczniej po tych intensywnych 3 dniach podróży z Torunia pragnęła więcej. Połówek, jako znawca okolicy, zaproponował wypad nad Jezioro Osowskie. Chyba sam już nie pamiętał, jak tam i po drodze jest uroczo. Wycieczka, choć stosunkowo krótka - bo tylko 20 i kilka km-ek - okazała się bardzo udana we wrażenia i widoki.
---------------
Zanim jednak dojechaliśmy nad jezioro, Połówek zabrał nas do domu swojego dziadka Józka. Dziadek obecnie, mocno schorowany, mieszka u cioci w Gdyni, mieszkanie jest puste.
Kdfdgf
Droga była fajna, choć w pierwszej części - po wyjechaniu za Lębork - dość długo pod górkę. Tu jest zjazd z głównej drogi nad jezioro w kierunku .....
Przyjazd nad jezioro, sprawdzenie wody, i ... szybka decyzja o kąpieli (choć byliśmy bez kąpielówek i tego typu akcesoriów).
Kasperka już w wodzie, a Połówek już do niej skacze :)
fffffffff
ffffffffff
ffffffffff
ffffffffff
Bilans dnia:
- spontaniczna kąpiel w jeziorze (a kiedyś wojsko myło tu swoje amfibie - może także i dla Połówka to był pierwszy raz w tym jeziorze)
- przejechanych 29,53 km.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz