Jutro mają być walentynki, a nam przyszedł do głowy rowerek, który ostatnio przegrywał sromotnie z bieganiem. Rower miał być tylko komunikacyjny..., ale niespodziewanie słonko wyciągnęło nas do lasu:):).
I oto fotorelacja z wypadu, bo choć nie było aparatu, to Kasperka miała swoją niezawodną Lumię.
----------
Pojechaliśmy lubianą przez nas trasą przez Las Piwnicki. Droga, coraz częściej "męczona"przez kierowców samochodami, wygląda coraz gorzej. Pełno dziur, nierówności, a więc i wstrząsów.
Pogoda na szczęście była super, zrobiło się ciepło i bezwietrznie... miło, bardzo miło :):).
Droga w lesie trudna, ogólnie błocko, gdzieniegdzie jeszcze lód...
Kiedyś był tu tylko sam strumyk, ta sadzawka obok jest sztuczna.
Wypad był spontaniczny..., ale dobrze, że Kasperka ma aparat w swoim smartfonie, stąd też mogło być pstyk, pstyk, i w efekcie zdjęcia
Kasperka łapała energię:)
Później ruszyliśmy dalej, rekreacyjnie, nie spiesząc się, odwiedzając stare kąty. Tu jest Lulkowo.
Słońce powoli już się chowało, a my zmierzaliśmy do domu przejeżdżając przez...
Papowo Toruńskie.
I tak zrobiliśmy rowerowe kółeczko, wyszło 31, 22 km i ok. dwie godziny przyjemnego ruchu.
Było przyjemnie i spokojnie.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz