W sobotę - ciepło słonko, pogoda wiosenna, więc Połówki wybrały się na bieganko po lesie.
I tu wrrr, Kasperka poczuła niemoc w nogach, mięśnie ud zmęczone. Chce biec, ale nogi nie chcą - FRUSTRACJA. Głupie uczucie, bo głowa chciała, a nogi nie chciały współpracować.
Połówek z kolei czuł się dobrze i truchtał, aż miło się patrzyło.
Odpoczęła Kasperka, zebrała się w sobie i podążyła dalej marszobiegiem.
Ścieżki były różne, krążyliśmy to tu, to tam. Ładna pogoda, sobota i wielu spotkanych biegaczy - żadnej biegaczki:).
Połówek wysnuł wnioski:), że kobiety w tym czasie robią zakupy, gotują, sprzątają i dziećmi się zajmują, hehe... no a mężczyźni jak chcą - robią swoje!:).
Im dużej truchtaliśmy, tym łatwiej było Kasperce biec. Pogoda i plener..., w końcu poczuła Kasperka ulgę, odstresowała się, zaczęło być miło. A więc motto Kasperki sprawdza się: ruch dla głowy, a ciało korzysta.
PODSUMOWANIE
Brak komentarzy
Prześlij komentarz