Super wycieczka z piknikiem nad Wisłą - oj, tego dawno nie było. I jeszcze zrobione 51,62 km.
Połówki pojechały zobaczyć ukończoną drogę rowerową do Osieka.
Jechaliśmy w tym kierunku nie raz: najpierw po bardzo ruchliwej, wąskiej drodze pełnej pędzących samochodów, później - w trakcie budowy. A teraz, chyba za miesiąc nastąpi jej oficjalne otwarcie.
A tu Połówek - ten mały czerwony punkcik - na zabytkowym XIX-wiecznym moście w Złotorii. Ostatnio właśnie do tego mostu dobiegły Połówki na długim wybieganiu.
Widok na tablicę z mapą Złotorii i okolic. My poruszaliśmy się wzdłuż Wisły, żółtą nitką drogi na dół w kierunku Grabowca (i oczywiście dalej, przez Silno do Osieka).
Flisak w Złotorii - rzeźba nie dziwi zważywszy na bliskość Wisły i związane z nią tradycje rzecznego spływu towarów.
I Kasperka pod kościołem w Grabowcu, założonym ponad 500 lat temu przez osadników holenderskich. Sam kościół powstał o wiele później, bo w 1922 roku i przez dwie dekady służył osiadłym tu protestantom.
Tu fragment drogi rowerowej, pędzącej wzdłuż jezdni, ale w lesie. Niestety szybko ulegnie zniszczeniu, jeśli będą jeździć po niej motory wrrrr!!!! i inne pojazdy mechaniczne.... Nie powiem, co pomyśleliśmy, jak widzieliśmy dzieciaki jadące na motorze.... wrrr!!!
Ale w tym miejscu po raz pierwszy zwróciła uwagę Kasperka na tabliczkę z "lornetką" OOOO! zaintrygowała ją i Polówki pojechały zobaczyć co tam jest:). Obok była tablica z Wiślaną Trasą Rowerową.
Droga po płytach... na niej spotkaliśmy młodziutką biegaczkę i biegacza!:) Fakt miejsce urokliwe - kontakt z naturą, cisza, przerywana świergotem ptaszków i ...
spokój, ...i tak zielono już wokół jest.
W końcu dojechaliśmy do Wisłyi na jej brzegu zrobiliśmy mały piknik. Przedzierając się przez miasto "zahaczyły" Połówki o cukiernię Lenkiewicza. I takim sposobem na łonie natury zjedli po małym pączusiu, po mini drożdżówce i po kilka pasztecików z kapustą i grzybami. Pycha!!!! Brakowało herbatki z termosu, bo pomimo że było słońce, to jednak ciut zimno, ale jakoś Kasperka zapomniała go zabrać ze sobą.
No i uczciliśmy w ten sposób zdane egzaminy . Nic więcej nam do szczęścia nie trzeba było!
Widoki tego dnia były słoneczne... Połówek wspiął się na konar, i tak "wszedł' w kadr Kasperki:)
Potem pojechaliśmy dalej ścieżką do Osieka i po drodze Połówek wypatrzył taką oto interesującą historyczną tabliczkę - musiała niedawno powstać.
W Osieku już zrobiło się ciemno, więc nie pozostało nam nic innego, jak wrócić do domu. Powrót był spokojny, bo nowo wybudowaną drogą rowerową, z dala od ruchliwej jezdni.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz