Dzień 16 naszych wakacji przyniósł to, co nieuchronnie stać się musiało. Powrót do domu. Niestety podróż była z przygodami, bo oba chłopaki się pochorowały - niestrawność
żołądkowa i przez 51 km (na szczęście tylko tyle!) ledwo pedałowali. Oni jakoś dotarli, a Kasperka jakoś to przeżyła - choć wiadomo, jak to jest, gdy mężczyźnie coś dolega. Teraz "dolegało" dwóm, na zmianę podczas całego rowerowania w tym dniu. Można się domyślić, co w związku z tym przeżywała Kasperka. WRRR!!!
---------
Trochę żal było nam się rozstawać z Dębkami, które choć może same w sobie urocze nie były, ale stanowiły dobrą bazę wypadową. Nie zobaczyliśmy m.in. pałacyku w Krokowej, o kilka km-ek drogi od nas - zawsze byliśmy tu po zmroku. Pociesza nas myśl, że będzie, co oglądać następnym razem.
W tym pensjonacie kwaterowaliśmy przez 3 noce.
I cała nasza szczęśliwa gromadka (bez fotografującego Połówka). W wynajmowanym pokoju zajmowaliśmy dosłownie całą przestrzeń: 2 łóżka, materac i łóżeczko dziecięce.
Trasa z Dębek prowadziła wpierw przez przepiękny rezerwat "Białogóra".
Droga była bardzo przyjemna (w sensie urocza przyrodniczo), choć zdziwiło nas duże natężenie cyklistów.
Gdy chłopcy cierpieli i odpoczywali (po kilku dopiero przejechanych kilometrach), Kasperka fotografowała. Najpierw stworzonka w rezerwacie...
... później zespół dworsko-folwarczny w Lublewku...
... pałac w Choczewie - aż do 1945 r. posiadłość rodu von Dzięcielski ...
... ze wspaniałą aleją kasztanową prowadzącą do pałacu ...
.... a następnie kolejny dworek - tym razem w Żelaźnie...
... z zabudowaniami folwarcznymi obok.
Cześć trasy biegła przez asfaltówką przez lasy, właściwie bez ruchu samochodowego...
... stąd też - pomijając "cierpienia" chłopców - jechało się bardzo dobrze.
Połówek z Kasprem jechali powolutku do przodu...
... ale gdy jeden odpoczywał, drugi czuł się w miarę ok, i na odwrót.
Z kolei Kasperka była w tym dniu w super formie, i jechała, czasem z tyłu, czasem z przodu, doganiając i bez problemu prześcigając chłopców i pstrykając fotki.
Z przerwami co kilka kilometrów, udało się dojechać. Chłopcy przez cały dzień - poza śniadaniem - nic nie zjedli. Co ciekawe, wg wstępnych wyliczeń miało być ponad 60 km, w praktyce okazało się, że było ich troszkę ponad 51. I w efekcie, jak rzadko nam się zdarza, na mecie byliśmy wieczorem, a nie po ciemku czy w nocy. W domu czekała już ciepła zupka i rozłożone łóżeczka.
Bilans dnia
- 51,15 km
- trasa: Dębki - Białogóra - Lublewko - Choczewo - Żelazno - Świchowo - Brzeźno Lęborskie - Kębłowo - Lębork.
Mapka naszej trasy z Endomondo
Nie daleko jest Smołdzino i Park Narodowy, cisza spokój super trasy na rower i ruchome wydmy koło Łeby.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, mieliśmy okazję tam być przedzierając się przez Wydmę Łebską nad jeziorem Łebsko w kierunku latarni w Czołpinie. W Smołdzinie i Lasie Smołdzińskim byliśmy w nocy, i żałowaliśmy, że nie da się już ich zwiedzić. A było warto, jak czytaliśmy później w przewodniku. Zapraszamy na relację z tej wyprawy: http://run4mind.blogspot.com/2014/07/wakacje-2014-dzien-8-przeprawa-wydmami.html.
OdpowiedzUsuńInnym razem przejeżdżaliśmy przez te tereny samochodem kierując się na muzeum w Klukach, które nas zachwyciło: http://run4mind.blogspot.com/2014/08/z-wizyta-w-miejscu-ktorego-juz-nie-ma.html.