Podobno bieganie w terenie (wraz z podbiegami) rozwija siłę biegową. Ponieważ w sobotę była ładna pogoda, zebraliśmy się i pojechaliśmy rowerami na bieganie w lasach między Złotorią i Brzozówką. Miała to być taka odmiana do biegów po betonowym i/lub asfaltowym mieście, pełnym samochodów i ludzi.
-----------
Już za Toruniem i odremontowany most w Złotorii. Chyba ponad rok był nieczynny, po wypaleniu dziury i rozwaleniu desek w środku przejścia.
Wjeżdżamy w las po 10 km-kach, w znaną nam drogę pożarową. Zaraz zacznie się bieganie.
Ciuchy zmienione na biegowe. A tu pod gałęziami są...., ciiii :) Kto zgadnie ?
Droga
nam niby znana, tzn pokonywana rowerami nie raz, ale inna jest
perspektywa patrzenia na traskę z pozycji naszych truchtających kopytek.
Połowa zaplanowanej trasy pokonana! 6,5 kilometra po terenie za nami. Jest się z czego cieszyć :)
Sama droga była urocza i spokojna. Byli tylko grzybiarze, no i Pani Jesień.
Droga powrotna - tu pozdrawiały nas ptaki "ulatniające się" do ciepłych krajów :)
Trasa, jak widać, służy rowerzystom, jak i nordic walkerom.
Kolejne pożegnanie i kolejny klucz odlatujących gęsi.
Bieganie było bardzo udane, choć wymęczające, gdyż po drodze było wiele górek do pokonania.Przekonaliśmy się też, co zresztą wiedzieliśmy wcześniej, że jednak inne jest bieganie po lesie, a zupełnie inne po mieście. Bardzo nam jednak ta wyprawa rowerowo-biegowo-rowerowa się podobała.
Bilans dnia:
- przejechane 20,80 km
- przebiegnięte 13,17 km.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz